Przegłosowanie ustawy kopertowej dało J. Kaczyńskiemu mandat do dalszych działań, nie koniecznie zgodnych z literą prawa, a J. Gowina wyeliminowało z łańcucha decyzyjnego Zjednoczonej Prawicy
Brak poparcia posłów Porozumienia dla ustawy o wyborach korespondencyjnych dawało J. Gowinowi silną kartę przetargową w forsowaniu swoich pomysłów w Zjednoczonej Prawicy. Dlatego w ubiegłym tygodniu scena polityczna była zdominowana negocjacjami na prawicy, by za wszelką cenę pozyskać upragnioną większość. J. Gowin był główną postacią przekazów medialnych. Upatrywano w nim nawet nowego lidera na prawicy.
Przepchnięcie ustawy pozwoliło odetchnąć J. Kaczyńskiemu i zepchnąć J. Gowina wraz z jego posłami do ogona decyzyjnego Zjednoczonej Prawicy. Jak donosi Fakt, w sobotę wieczorem odbyło się nieoficjalne spotkanie wierchuszki ZP w apartamencie M. Łopińskiego, w którym uczestniczyli: Z. Ziobro, R. Terlecki, J. Sasin, M. Błaszczak, J. Kurski. Lidera porozumienia nie zaproszono.
Rozmawiano o możliwościach przeprowadzenia wyborów w najszybszym terminie, gdyż każdy miesiąc zwłoki to ryzyko dla reelekcji A. Dudy. Ogranie J. Gowina przez J. Kaczyńskiego umową, której od samego początku nie zamierzano respektować było dziecinadą. Niemiecka prasa opublikował artykuł chwalący J. Gowina za to, że zablokował wątpliwy pomysł wyborów kopertowych: "Zapewnia mu to miejsce w podręcznikach do historii". Owszem, zapewni, ale miejsce jako najbardziej naiwnemu politykowi w historii.